Kilka słów o miejscu mojej posługi.
Miejscowość, w której posługuję, jest bardzo ciekawym, jedenastotysięcznym miasteczkiem pokolonialnym, usytuowanym pośród malowniczych gór w środkowej części Boliwii, na wysokości około 2500 m n.p.m.
Aiquile powszechnie kojarzone jest z tego, że jest światową stolicą charango – niewielkiego, charakterystycznego boliwijskiego instrumentu o dziesięciu strunach, przypominającego małą gitarę, a zarazem też podobnego do mandoliny.
Wyjątkowym, a zarazem tragicznym dniem w historii Aiquile był 22 maja 1998 roku. Wtedy właśnie miało miejsce największe w historii trzęsienie ziemi w Boliwii. Zginęło wtedy 75 osób i wielu zostało rannych. Wiele budynków uległo zniszczeniu, w tym również tutejszy kościół parafialny, będący zarazem katedrą. Dzięki pomocy wielu osób i organizacji udało się odbudować miasto, ale nie zachowało już ono swojego wcześniejszego, charakterystycznego pokolonialnego klimatu.
W skład parafii, poza miasteczkiem przynależy ponad 80 wiosek. Ludzie w większości żyją tu bardzo skromnie i utrzymują się z rolnictwa, co w tym terenie jest bardzo wymagające.
Obecnie na parafii poza mną posługuje boliwijski ksiądz Macario Zurita, który jest proboszczem.
Poza posługą sakramentalną na terenie parafii moim głównym zadaniem jest praca duszpasterska z dziećmi i młodzieżą oraz opieka duchowo-wychowawcza w internacie dla chłopaków pochodzących z okolicznych wiosek.
Dla mnie posługa misyjna pomimo wielu trudów i niedogodności to nieopisana przygoda z Jezusem. Różnorodność Kościoła w tym zakątku świata to w moich oczach Jego ogromny skarb. Świadomość niegodności reprezentowania tak dobrego Boga to wielka lekcja pokory oraz pokonywania własnych ograniczeń. Każdy dzień na misjach to dla mnie wielki dar od Boga.