Pragnienie spotkania w ciszy.
Takie kojące na co dzień.
Nawet jeśli wiele dzieje się dookoła.
Szczególnie, gdy przychodzą przeciążenia.
Kiedy tęskno i gdy radośnie.
Pośród zachwytu życiem i stworzeniem.
W dziękczynieniu i w prośbach.
Niezależnie od pory dnia czy nocy.
Czy to luksus, czy drobna sprawka?
Nastrojenie zawsze potrzebne.
Nawet jeśli pojawiają się wymówki.
Nieraz niedoceniane,
bo cieszą inne atrakcje.
A jednak nic nie zastąpi tego niezasłużonego daru –
najzwyczajniejszego spotkania z NIM.
Pobyć trochę… i tyle.
Mega się cieszę to to tak dostępne.
Dziś, bez większego polotu w opisie minionych dni.
Dużo radości, piękna stworzenia i spotkań.
Gadane, słuchane, jeżdżone, biegane, śpiewane, modlone było.
Co nieco tradycyjnie na zdjątkach.
Dzięki za towarzyszenie Ziomy!