Świat się zmienia i przyspiesza często dookoła nas.
Pośród tego często po cichu pojawiają się kroki.
Bardziej lub mniej widoczne.
Czasem zostawiają ślady widoczne, a innym razem nie.
Mogą prowadzić do jakiejś zmiany, ale też można z nimi pokręcić się wkoło i wrócić do punktu wyjścia.
Niektórzy lubią kroki i robią je, bo są chciane i liczone.
A inni mogą je robić przez całe życie, licząc je tylko w dziecinnych zabawach.
Zdarza się, że można marzyć całe życie, by zrobić choć krok.
Ten pierwszy bywa czasem najtrudniejszy.
Z małych kroków składają się kilometry.
Można je robić w samotności, ale też i w tłumie.
Czasem trzeba od nich odpocząć, a kiedy indziej trzeba o nie bardzo walczyć.
Kroki biegnące, kroki skaczące, żwawe i dynamiczne, a inne ciągnące się i szurające ostatkiem sił.
W głąb, wszerz, w górę, w bok, wzdłuż, w dół.
Po postoju, przed nim.
Równe lub nie.
Uciekając albo wspominając, wzruszając się razem z nimi.
Dochodząc dzięki nim do spotkania.
Przystanek – mała rozkminka o nich.
Dzięki, Jezu, za Twoje kroki i za każdy nasz wspólny.
Dobry tydzień to był. Odwiedziny Aiquile przez misjonarza Staszka po 25 latach. Fajne rozmowy, refleksje. Ministranci w akcji. Parafianie nawiedzani. Młodzież podprowadzana do Ciebie. Nowe rozdziały i nadzieje. Małe porządki. A to wszystko pośród kroków. Choć nie zawsze się udaje, to z TOBĄ najbardziej chcę robić wszystkie kroki. Dzięki, że TY też chcesz.
Pozdro
+
Ps: Tobie, Czytelniku, też dziękuję nie tylko za ten krok.