Jezus w dzisiejszej Ewangelii posyła Apostołów, aby poszli sami osobno na pustkowie i wypoczęli nieco. Troska Jezusa o swych kompanów z jednej strony można stwierdzić, że jest taka zwyczajna, a z drugiej dla mnie osobiście bardzo poruszająca.
Poza potrzebną regeneracją taki czas pomaga nabrać innej perspektywy. Wbrew pozorom sztuka odpoczynku nie jest często taka łatwa jak się wydaje, ale każda kolejna okazja może nas czegoś więcej na tej drodze nauczyć. Pewnie częściej wolimy odpoczywać w gronie najbliższych i w wygodnych warunkach. Takie momenty wsłuchania się w samego siebie i w głos Boga choć mogą być niejednokrotnie technicznie niełatwe (jak to widzę sam w praktyce), to jednak przynoszą niezwykle cenne owoce.
Dla mnie jednym z najcenniejszych owoców takiego czasu, poza radością i pokojem serca jest przede wszystkim świadomość wielkiego obdarowania. Dobrze wiem, że choć lubię dziękować to i tak jestem zbyt mało wrażliwy na to w codzienności, dlatego korzystając z tej okazji bardzo super mega turbo dziękuję w pierwszej kolejności Bogu za Jego bezcenną obecność w moim życiu, przepełnioną niepojętą miłością, zaufaniem i cierpliwością do mnie. Zaraz po Nim dziękuję moim bliskim – rodzinie, przyjaciołom, znajomym i wszystkim innym Aniołom towarzyszącym mi w życiu, dzięki którym łatwiej i piękniej mija mi każdy dzień. Wybaczcie mi przy okazji, że standardowo brakuje mi oczywiście słów by wyrazić wielką wdzięczność wobec Was.
Wiem, że bez tylu tak wyjątkowych relacji nie był bym tak szczęśliwym człowiekiem jakim jestem. Choć muszę przyznać z pełną szczerością, że jest to niezasłużony dar i nieraz się dziwię, że tyle dobra i wsparcia mnie od innych spotyka. Jest to więc kolejny powód, by dziękować więc się już za bardzo nie rozpisuję, tylko z głębi mego serca dziękuję jak tylko mogę!
Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję!!!
Minione dni, choć nie były przeze mnie spędzone w samotności i na pustkowiu, to jednak też są dla mnie powodem do ogromnej wdzięczności.
Wśród zwyczajnych powodów do wdzięczności były też między innymi takie niecodzienne radości jak:
- świętowanie uroczystości Matki Bożej Szkaplerznej patronki Boliwii,
- powitanie, poznanie i przetransportowanie polskiej rodzinki misyjnej (w skład której wchodzi Ania, Dawid, Barnaba, Efrem, Jeremiasz i Juda) do sąsiedniej parafii w Mizque
- spotkanie formacyjne księży z mojej prałatury
- trzydzieste urodziny Elmera (jednego z największych moich lokalnych Aniołów i współbraci)
- wyjazd z najaktywniejszymi ministrantami minionego półrocza do Cochabamby - zachęcam do obejrzenia wideo-relacji z tego wyjazdu pod tekstem
- zmiana auta z busa, którego używałem przez ostatnie dwa lata na terenową wagonetę (dziesięcio osobową), która będzie mi służyła w codziennej posłudze misyjnej zarówno w odwiedzinach na wioskach, jak również w działaniach i wyjazdach duszpasterskich.
Bardzo dziękuję przy tej okazji wszystkich, którzy mnie wsparli finansowo w tym temacie mojego środka transportu. Niezmiernie dziękuję Wam za zaufanie i hojność. Mam nadzieję, że ten samochód będzie tu super i długo służył (choć ma już 13 lat, jest w bardzo dobrym stanie)
Na koniec w ramach ciekawostek dodam, że w Boliwii pierwsze dwa tygodnie lipca to czas ferii zimowych, które mogą być przedłużone z racji na niskie poranne temperatury, w szczególności w górskich terenach (a to ze względu, że w szkołach nie ma ogrzewania ani dobrej izolacji) dlatego tegoroczne ferie jeszcze potrwają do końca przyszłego tygodnia:))
Wszystkim czytającym tą relację błogosławię, jeszcze raz mega dziękuję i serdecznie pozdrawiam!
A gdyby ktoś z Was chciałby dowiedzieć się co nieco o wspomnianej przeze mnie misyjnej rodzince to polecam śledzenie ich na ich przez facebooka: https://www.facebook.com/rodzina.z.misja.w.mizque